piątek, 29 maja 2020

Ale że Dudka na mundial nie wzięli czyli czy Jerzy Dudek był dobrym bramkarzem?

Ostatnio dużo było w sportowym internecie wspominek z finału Ligi Mistrzów w 2005 roku, kiedy Liverpool w drugiej połowie odrobił trzy gole straty do AC Milanu, po czym wygrał mecz w rzutach karnych, których najbardziej charakterystycznym elementem był tzw. "Dudek dance". Wtedy polski bramkarz był przez chwilę na ustach większości kibiców i dziennikarzy, i chyba właśnie wtedy powstał mit Jerzego Dudka jako bramkarza co najmniej zasługującego na pierwszą trójkę polskich bramkarzy wszechczasów. Ja się z tą opinią dalece nie zgadzam.

karykatura autorstwa Marka Greli, za marekgrela.com

Po pierwsze finał z 2005 roku był już łabędzim śpiewem Dudka w piłce klubowej. Miał on już 32 lata, co w sumie nie jest jak na bramkarza jakimś strasznie sędziwym wiekiem, ale dwa miesiące po finale był już właściwie emerytem, trochę z winy trenera, który dwa lata nie dawał mu odejść choćby na wypożyczenie i gdzieś grać, a trochę ze swojej, bo kolejne lata to grzanie ławki w Realu Madryt gdzie na wejście na boisko w zasadzie nie miał szans (gadki Ikera Casillasa jak to obecność Dudka na ławce mobilizowała go do najwyższej formy można potraktować jako daleko idącą kurtuazję). Ale to w sumie najmniej ważny argument.

Przede wszystkim w moim odczuciu Dudek był bramkarzem solidnym, ale nic poza tym. Jak kolega w pracy, który 35 lat pracuje bardzo dobrze na swoim stanowisku, ale nigdy nie wpadł na nic, po czym go w pracy zapamiętają i o czym będzie można powiedzieć na pożegnalnej imprezie. Grał w dobrym klubie ligi holenderskiej, no ale była to liga holenderska, jedna z lepszych w Europie, ale przecież nie najlepsza. Z tej przeszedł do Liverpoolu, i to było niezaprzeczalnie duże osiągnięcie, zwłaszcza że na Mundialu 2002 jego koledzy z kadry Engela reprezentowali takie potęgi jak Excelsior Mouscron, Energie Cottbus czy Ancona. Z tym że w tym Liverpoolu też nie zawsze grał, bo czasem przydarzały mu się babole takie jak ten, po których tracił miejsce w składzie. A co do kadry...

Jest Dudek stawiany w jednym rzędzie z Tomaszewskim, Młynarczykiem czy Borucem jako wybitny bramkarz ostatnich 50 lat, pamiętamy skandal medialny kiedy na mundial nie wziął Dudka trener Janas.  Ale czy na pewno? Każdemu z wymienionych wcześniej przydarzały się mega wpadki, że wspomnę choćby finał IO 1976 (Tomaszewski bronił tak źle, że sam poprosił o zmianę), mecz z Anglią w Meksyku w 1986 (interwencje Młynarczyka nadają się do programu "Futbolowe jaja") czy Irlandia Północna - Polska z 2009 (gdzie Boruc myślał chyba o wszystkim, ale nie o graniu w piłkę). Ale Dudek w kadrze miał takich wpadek wiele wiele więcej. Kiedyś na jednym z futbolowych profili doszliśmy ze współkomentującymi do wniosku, że poza towarzyskim meczem z Francją z 2004 roku Dudek w kadrze nie wybronił żadnego meczu (tak jak choćby Tomaszewski na Wembley czy Boruc z Niemcami na Mundialu 2006). Za to bardzo dużo razy zawodził.

Pozwolę sobie na mały przegląd: Walia - Polska 2001, gol na 1:0 dla Walii. Piłka po słabym strzale przechodzi Dudkowi pod brzuchem. Korea Południowa - Polska 2002, gol na 2:0. Takiej obrony naprawdę nie usprawiedliwia wysłuchanie przed meczem hymnu w wykonaniu Edyty Górniak. Dalej mamy Polska - Łotwa w eliminacjach Mistrzostw Europy 2004. Dudek broni tu strzał zupełnie nie tą ręką, którą powinien. Te eliminacje w ogóle były jakieś pechowe dla niego, bo w meczu ze Szwecją w 2003 roku wcale nie było lepiej.

Potem przyszedł mały renesans formy Dudka, zakończony właśnie jego momentem chwały czyli wybronionymi karnymi (oraz strzałami Szewczenki) w Stambule i znów mamy zjazd. Oczywiście, miał Dudek kontuzję łokcia, na początku sezonu 2005/06 nie grał, ale w wielkim wzburzeniu po ogłoszeniu kadry na MS zapomniano, że na wzrastającej krzywej jest Artur Boruc, że mamy młodego Fabiańskiego, który może pojechać na Mundial po doświadczenie i że wreszcie na tamten moment z bramkarzy grających w ligach angielskich w dużo lepszej formie (i dużo bardziej perspektywiczny) był Tomasz Kuszczak (inna sprawa że tuż przed mistrzostwami zrobił to). Niemniej, nowy selekcjoner reprezentacji, Leo Beenhakker, dał Dudkowi szansę w meczach z Danią i Finlandią (ten pierwszy to już eliminacje do kolejnych mistrzostw). I jaki był wynik? Bramki 1:5, a przynajmniej dwie z Finami były winą Pana Jerzego.

I tak się w zasadzie skończyła kariera Dudka w kadrze i w jakiejkolwiek wielkiej piłce. Jak widać, nazbierało się trochę grzeszków, które powodują, że nie umiem jakoś Dudka uznawać za jednego z najlepszych bramkarzy reprezentacji Polski.

PS Po stambulskim finale Dudek w oficjalnym meczu tylko raz obronił karnego :) Przed Stambułem zresztą też tylko raz, jeszcze grając w Feyenoordzie. Nie obronił 28.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ale że Dudka na mundial nie wzięli czyli czy Jerzy Dudek był dobrym bramkarzem?

Ostatnio dużo było w sportowym internecie wspominek z finału Ligi Mistrzów w 2005 roku, kiedy Liverpool w drugiej połowie odrobił trzy gole...